Rozdział I. Przyciąganie prawdy
Egipt. Pierrwsze poznanie
Azerbejdżan. Piąta klasa szkoły średniej. Jest lekcja historii. Siedzę w ławce obok swojego przyjaciela Agajewa Adoljata i świetnie się bawię. - Następna lekcja to zoologia... – Mówi Adoljat, pochylając się do mnie. – Wiesz, czym się żywi pantofelek?
- No? – Pytam przewidując zabawną odpowiedź.
- Pantofelek żywi się bosymi nóżkami. – Uroczyście oświadcza mi Adoljat i obaj, dusząc się ze śmiechu, zwalamy się na ławkę.
Nauczycielka historii, czarująca Lidia Iljiniczna, odwraca się do nas.
Twarz Adoljata, niczym u profesjonalnego aktora, momentalnie staje się poważna i widnieje na niej ślad wieloletniej wiedzy, szczególnie historycznej. Ja natomiast, osłabiony śmiechem, nadal leżę na ławce.
- Tak... – Lidia Iljiniczna współczująco spogląda na mnie. – Kowtun! Wstań i wyjdź z klasy.
- Ja już więcej nie będę... - Mówię mało przekonującym głosem.
- Będziesz, będziesz. - Odpowiada Lidia Iljiniczna, pozbawiając mnie wszelkiej nadziei. – Wstań i wyjdź.
Robi mi się wstyd i to widocznie odbija się na mojej fizjonomii, gdyż Lidia Iljiniczna wzdycha i lekkim ruchem ręki sadza mnie na miejscu.
Zaczynam słuchać lekcji i stopniowo zaczyna mnie to interesować.
Rzeczywiście, bardzo ciekawe: piramidy, faraoni, mumie... Sfinks, który nie wiadomo kiedy się pojawił. I Cheops, Nefretete... Lekki, ledwie odczuwalny dotyk starożytnej kultury przeraża moje serce i pobudza do dokładnej obserwacji piramid i rzeźb na fotografiach w podręczniku.
Jednak dźwięczy dzwonek. Faraoni i kapłani momentalnie wylatują z głowy i lecę z Adoljatem niczym wicher na przerwę na szkolne podwórze – krzyczeć, śmiać się, biegać.
Wcześnie, jeszcze wcześnie...
Mija wiele lat. Kończę szkołę, uniwersytet, pracuję w INN (Instytut), bronię doktorat, znów pracuję i w końcu odkrywam w sobie chęć uczenia innych.
I oto stoję przed audytorium składającym się z młodzieńców i panienek, i opowiadam im o prawach Newtona.
Jeden z chłopaków cały czas mi przeszkadza.
- Kapustin! Wstań i wyjdź stąd! - Mówię mu żelaznym głosem.
- Więcej nie będę. - Odpowiada z przekonaniem Kapustin, spoglądając na mnie ciemnymi, zupełnie takimi jak u Adoljata oczami.
- Będziesz, będziesz. - Mówię z nie mniejszym przekonaniem, przypominając sobie Lidię Iljiniczną.
- Opowiedziałby pan lepiej coś ciekawego... – Nagle nieoczekiwanie prosi Kapustin, odchodząc od śliskiego tematu dyscypliny.
To prawa Newtona są nieciekawe? Tym nie mniej, czas już późny, dzieciaki rzeczywiście się zmęczyły. Zamyśliłem się.
- Chcecie coś ciekawego?
- Tak! – Jednomyślnie odpowiada audytorium.
Cóż więc im opowiedzieć... Czarne dziury, kwazary, Szmaragdowa Tablica Hermesa... Wiele już wiedzą i mogą docenić.
Ale o tym jeszcze im nie opowiadałem. Sadzam Kapustina na miejscu i pytam: „Byliście kiedyś w egipskiej sali w Ermitażu?”